Gdy łososiem dzięcielina pała



Tak to już jest gdy ktoś odnosi sukces. W takim przypadku robi się wszystko by to zniszczyć, lub kolokwialnie mówić - wyciągnąć z tego kasę. Nie inaczej jest z morskimi połowami łososi przez wędkarzy na polskich wodach przybrzeżnych Bałtyku. Rozmawiając z wędkarzami słodkowodnymi, czytając fora odnoszę wrażenie, że powoli choć nieuchronnie nad wędkarstwem morskim zbierają się ciemne chmury zawiści. Bo jak to jest, że jeden stoi na brzegu rzeki i kręci beret z bezsilności wobec nieliczonych dni nad wodą bez kontaktu z rybą. Inny natomiast oddaje się morskim połowom i rzadko wraca o kiju bez łososia lub troci, do tego epatując drogą łodzią i sprzętem wędkarskim do trollingu.

Wędkarz morski zaczyna być traktowany jak złodziej, który podbiera ryby zawodowym rybakom lub wędkarzom z lądu, w mniemaniu których złowione na Bałtyku łososie nie dotrą do tarlisk w polskich rzekach. Niestety u wielu takich oponentów pokutuje myślenie kategoriami stawu, zarówno w znaczeniu niewielkiego zbiornika jak i praktyk hodowlanych. Pewnie wydaje im się, że wystarczy zaniechać połowów bałtyckich łososi w ogóle, by nasze rzeki zaroiły się od łososi. Związkowi działacze oraz uczeni ichtiolodzy zapewne znajdą wtedy sposób by namówić łososie aby podarowały sobie dotychczasowy rytm wędrówek tarłowych ku wodom Skandynawii i wędrówek pokarmowych ku naszym wybrzeżom. Najlepiej by do końca życia pozostały w rzece - polskiej rzece, biało - czerwonej rzece, gdzie bociany i dzięcielina pała a tam stały się masowo dostępne dla społeczeństwa, jako powszechne dobro narodowe. Jeszcze lepiej by nie oglądały się na zanieczyszczenie naszych wód, eutrofizację, Małe Elektrownie Wodne, urbanizację rzecznych brzegów, regulacje koryt, brak bazy pokarmowej. Łosoś to mądra ryba więc może da się namówić a może to zrobi dla wybranego narodu Europy, by świat znów mógł powiedzieć -  Polak potrafi. 

Zatem nerwowo poruszającym się brzegami naszych rzek, przypomnę w telegraficznym skrócie historię rodzimego łososia z publikacji:
 CHROŃMY PRZYRODĘ OJCZYSTĄ  cytuję ...

"Łosoś Salmo salar. Na południu Polski (Skawa) ostatnie łososie obserwowano w 1952 roku. W latach 70. ubiegłego stulecia gatunku tego nie notowano już w dolnej Wiśle i większości rzek Pomorza.  Jedyna już populacja łososia w Polsce w rzece Drawie drastycznie się zmniejszała, a ostatnie tarlaki odnotowano tam w 1985 r. Próbę restytucji podjęto już w latach 1985–1987 w oparciu o materiał zarybieniowy pochodzący z rzeki Daugava (Zachodnia Dźwina). Został on wprowadzony głównie do rzek Pomorza (Wieprza, Grabowa, Drawa, Brda) i Drwęcy. Pierwsze wstępujące na tarło ryby odnotowano w Drwęcy w 1996 r., a w kolejnych latach i innych rzekach północnej Polski. Następnie gatunek ten wprowadzano do górnych dopływów Wisły i Odry. Dotychczasowe wyniki restytucji łososia w Polsce można uznać za częściowo udane, co pozwala zmienić jego klasyfikację zagrożenia w stosunku do roku 1999 z EXP na EW/CD. Należy jednak zaznaczyć, że pomimo dobrych perspektyw utrzymania łososia w rzekach północnej Polski, jego lokalny genotyp został bezpowrotnie stracony." ... koniec cytatu.

Dla równowagi powyższego zestawienia zacytuje fragment z innej publikacji:
KOMISJA EUROPEJSKA DYREKCJA GENERALNA DS. GOSPODARKI MORSKIEJ I RYBOŁÓWSTWA.

"Potencjalna produkcja w rzekach, do których migrują dziko żyjące łososie bałtyckie (z wyłączeniem obszaru Zatoki Fińskiej) może wynieść od 2,5 do 5,1 mln dzikich smoltów rocznie (przy czym najbardziej prawdopodobny wynik to 3,45 mln). Szacuje się, że obecna produkcja dziko żyjących smoltów wynosi około dwóch trzecich potencjalnej całkowitej produkcji smoltów i oczekuje się, że w bliskiej przyszłości poziom ten nadal będzie wysoki, natomiast w rzekach, do których łosoś został ponownie wprowadzony, poziom produkcji w dalszym ciągu jest niski."

W tym miejscu warto zwrócić uwagę na terminologię  - "gatunek ten wprowadzano" czyli zarybienia. Niestety wszystko u nas stoi na zarybianiach bez rzetelnej oceny potencjału rzek a poruszając się w interpretacji Polskiej Księgi Gatunków Zagrożonych przeczytamy również o pozostałych gatunkach w tym łososiowatych: CHROŃMY PRZYRODĘ OJCZYSTĄ  cytuję ...

"Gatunki zależne od ochrony (CD) ... choć ochrona gatunków powinna obejmować szereg przedsięwzięć, w tym między innymi utrzymanie siedlisk, to w przypadku ryb często rozumiana jest jako „zależność od zarybień”. Tak też należy interpretować umiejscowienie w tej grupie czterech gatunków o znaczeniu gospodarczym (węgorz Anguilla anguilla, pstrąg potokowy Salmo trutta m. fario, troć wędrowna Salmo trutta m. trutta, lipień Thymallus thymallus). Wprawdzie działalność zarybieniowa jest zazwyczaj zabiegiem komercyjnym, ale jego celem jest też ochrona lokalnych populacji przed przełowieniem, czyli nadmierną eksploatacją, mogącą doprowadzić do wyginięcia gatunku. Status tych gatunków jest niemożliwy do ewaluacji w odniesieniu do naturalnych, samorozradzających się populacji, ponieważ powszechna i miejscami intensywna działalność zarybieniowa w Polsce (zwłaszcza w odniesieniu do pstrąga, troci wędrownej i lipienia) diametralnie go zmienia. W konsekwencji nie wiemy jak wyglądałaby sytuacja tych gatunków bez sztucznego wspomagania." ... koniec cytatu.

Tyle o słodkowodnych malkontentach, zatem słów kilka o rybakach morskich.

Podział kwot połowowych na Morzu Bałtyckim na 2015 r.
Ogólna kwota połowowa łososia dla Polski na rok 2015 w wysokości 6030 szt. została podzielona na armatorów statków rybackich, którzy co najmniej raz w latach 2005-2010 posiadali w specjalnym zezwoleniu połowowym kwotę połowową łososia oraz dokonali w tych latach odłowienia co najmniej części tej kwoty. Wielkość kwoty indywidualnej wyliczona została na podstawie procentowego współczynnika udziału danego armatora w całkowitych połowach łososia w latach 2005-2010, wyliczonego na podstawie jego połowów z tych lat.

Natomiast według założeń na rok 2016 ...

"Komisja Europejska przedstawiła wniosek dotyczący uprawnień do połowów w Morzu Bałtyckim na rok 2016. Jest to projekt rozporządzenia, które określi całkowity dopuszczalny połów (TAC, ang. total allowable catch), dając unijnym rybakom uprawnienia do połowów z dziesięciu głównych stad ryb eksploatowanych komercyjnie w Bałtyku."

"Według wniosku całkowity dopuszczalny połów na rok 2016 ze wszystkich stad z wyjątkiem łososia ma zostać zmniejszony o około 15 proc. w stosunku do tegorocznego limitu. Łączny dopuszczalny połów wyniósłby 565 692 ton. Połów łososia, mierzony w sztukach zamiast ton, mógłby wzrosnąć o 6 proc., osiągając pułap 115 874 szt."

Wobec przytoczonych limitów, szczególnie dla polskich rybaków (6030 szt - 2015 rok), udział wędkarskich połowów szacowany na kilkaset sztuk łososi może i pewnie budzi ich niepokój. Jednak od lat udział morskich połowów wędkarskich, szacowany jest na 5% a nawet na 10% ogólnej liczby poławianych np. dorszy. Jednak warto zauważyć, że zawodowi rybacy czerpią jedynie z naturalnych zasobów Bałtyku, nie prowadząc żadnej gospodarki rybackiej, zatem nie widzę podstaw by uzurpowali sobie prawo do wyłączności na połów ryb bałtyckich, w tym łososia. Tym bardziej traktowali łodzie trollingowe jak intruzów lub konkurencję. Szczególnie wobec ich niewielkiego zasięgu i relatywnie małego akwenu połowów wędkarskich. Z drugiej strony rybacka sieć, to sieć a wędka i przynęta nawet w trollingu to sprzęt, który nie gwarantuje udanego połowu.

Może się jednak zdarzyć w niedalekiej przyszłości, że głos zawodowych rybaków w postaci krytyki wędkarzy morskich, jakiemuś urzędnikowi zrodzi pomysł w głowie, by tych ostatnich obciążyć daniną. Nie będę bardzo zdziwiony gdy w kolejnych sezonach pojawi się jakaś "opłata łososiowa", bo skoro "burżuje" łososie poławiają, to można od nich wyciągnąć kasę. Oczywiście łososiom niewiele to pomorze, rybakom również ale sprawiedliwość dziejowa się dokona. No i tak to jest, gdy jednego uwiera, drugiego irytuje a trzeci skorzysta. Bardzo nie lubię gdy przychodzi mi powiedzieć  - "a nie mówiłem" ... i mam nadzieję, że w przypadku morskich połowów wędkarskich łososi, nie przyjdzie mi tego zrobić.